Monday, June 27, 2016

Skrawek Niziny Nadwiślańskiej

Dziś wypad rowerem, w zasadzie to z racji faktu że Miłosza miałem na oazie w Muszynie - Złockim a Mikołaja na biwaku harcerskim w Łękach Górnych plany były inne - najbardziej ekstremalny, ale i najbardziej pociągający, zakładał wyjazd do Rzepiennika Suchego i marsz wzdłuż szosy aż do Binarowej przez Rożnowice i Racławice a powrót z wyjściem na Kamieniec i biegusiem żeby zdążyć do Suchego zanim odjedzie autobus na druga zmianę. Niestety pogoda się załamała, zaczęli straszyć gradobiciami i faktycznie lało już gdy odwoziłem Marzenkę do pracy.   Trzeba było zrezygnować.
Aliści koło 9 zaczęło się wypogadzać, chmury odpłynęły, słońce wyszło - na Binarową było za późno, ale zawsze pozostają pomysły alternatywne, z racji godziny, już żaden wypad pieszy w rachubę nie wchodził, ale od czego rower? Tym bardziej ze rankiem byłem już nim na zakupach i teraz zapraszająco stał oparty o bramkę...

No jak nie dać się skusić? kiery ten rower tak ładnie człowiekowi w oczy patrzy, wachlarzykiem macha, kółeczkami przebiera... no jak?

Tylko jak to Aurze powiedzieć że wycieczka nie dla niej?

Pakuję zapasową dętkę, zestaw naprawczy, klucze, pompkę itp. zakupy zrobię po drodze, Aurze mówię że jadę do pracy - nie wiem czy rozumie co to praca - ale jak słyszy top słowo, to przestaje się szykować, wiec pewnie kojarzy że praca to coś co wyklucza jej obecność.

Ruszam.


Olejcie ten trójkąt przy Wierzchosławicach - to bug jakiś. nie wiem skąd się wziął na tablecie go nie ma.

Wyjeżdżam z domu, ale wycieczkę jako taka zaczynam w Mościcach od Pałacu Prezydenckiego, zwanego też Pałacem Mościckiego, tudzież "Belwederem" (co zasadniczo i tak na jedno wychodzi).

 Onegdaj były tu miejsca służące ludziom - np wypożyczalnia sprzętu turystycznego.... ale. No ale władze spółki chciały mieć reprezentacyjny obiekt i zwykłych człowieków stąd wykopano.To tak nawiasem dla entuzjastów "transformacji"...

Mijam Kępę Bogumiłowicką i


 Most na Dunajcu, w Ostrowie - to w ogóle bardzo stare miejsce, bo tędy właśnie biegł trakt królewski z Tarnowa (od Kijowa) do Krakowa. 
Wzgórza po lewej to Błonia a za nimi Lubinka
po prawej zaś stronie Dunajca"
Panieńska Góra a w oddali Styr i  Mogiła
jeszcze na tym blogu nie opisywane.
Ale to kilkadziesiąt kilometrów stąd - więc wróćmy na siodełko.


 Przejazd pod autostratą...
Za łączniki autostradowe na tym odcinku już kilka osób stoi przed sądem i wkrótce zapadną wyroki...
Tyle że sądzą urzędasów lokalnych i lokalnych przedsiębiorców a gangrena płynęła z Warszawy i tam na wysokich szczeblach należało by rozpocząć aresztowania! 



 Kapliczka  Wierzchosławicach
Nie mam pojęcia czyje przedstawienie jest wewnątrz.
może chodzić o Ładysława z Gielniowa. Ale Bernardyn z mieczem i sztandarem ?   
już prędzej Św. Maurycy.
A tak wyglądała jakiś czas temu, nim postawiono biedronkę 
Jak ktoś ma inne sugestie odnośnie świętego, to mile są one widziane. 



Kościół w Wierzchosławicach  - to stara parafia, choć kościół z poczatków XIX wieku klasycystyczny z elementami baroku. Fundacja oczywiście X. Sanguszki (bo jak by inaczej)
Obecnie liczy dwieście lat  jako budynek. 
Konsekracji dokonał bp. tarnowski Tomasz Ziegler w 1825 roku.



Czyżby zakamuflowana swastyka?
Nie turbujmy się - to piękny znak i wymowny symbol - tyle że splugawiony przez nazistów, tak jak faszyści splugawili symbolikę rózg liktorskich (tyle że teraz nikt tego nie wypomina) a komuniści symbole sierpa i młota -  zastanawiające że socjaliści potrafią splugawić wszystko... 


Na fali obchodów 500 Grunwaldu - to mania była, całkiem jak obecnie pomniki Jana Pawła II.

 A to co dla starych małżeństw... jeszcze po śmierci na nią leci ;-) 





Druga połowa XIX wieku, odnowioona na poczatku XX

Dwa kilometry 'szczerych pół" a potem








Z tego co wiem na dzień dzisiejszy, więcej trzeba płacić za doraźnie naprawy i konserwacje niż "słoneczny biznes" przynosi dochodów. 
Na moje oko chodziło o gigantyczny transfer środków finansowych. 




I ja dla porównania - Mieli rozmach.


Wreszcie docieram do Radłowa. 


Biblioteka (dla mnie biblioteka to zawsze miejsce magiczne i uroku pełne)












Z pompą na Radłowskim Rynku... A co?!


Pałac Dolańskich w Radłowie, zbudowany na miejscu pałacu biskupiego.


Pamięci obrońców szkoły, z września 1939 roku - oficerowie trwali w płonącej szkole do końca. Bohaterstwo? 
Czego bronili za cenę życia? 
Jakie ich poświęcenie miało znaczenie taktyczne, bo strategicznego to już wcale? 
A wreszcie... Niemcy DOSKONALE znali i mieli wytyczone przez swoich agentów brody na Dunajcu, Polacy nawet nie mieli porządnych map. Niemcy znali możliwe miejsca koncentracji oddziałów polskich i je ostrzeliwali, Polacy nawet nie wiedzieli jakimi drogami mają się poruszać podczas odwrotu. 
Kolejny przykład na to że bohaterstwo polskiego żołnierza, nie było w stanie zamaskować głupoty i niekompetencji polskiego wyższego dowództwa i polityków.  Nie oszukujmy się ostatnie 25 lat "wolności" to feeria tej samej głupoty! 
Kotyliony zamiast karabinów i modyfikacja haseł "nikt nam nie zrobi nic bo z nami jest Śmigły-Rydz"  (to w kontekście bredni o "sile sojuszów")


Gotyk w Radłowie. 
Radłów to stare posiadłości biskupie, a kościół jest naprawdę ciekawy - obok niego jeszcze dwa słupy - jeden pamiątkowy (tu na wysokości ostatniego z prawej strony okna), drugi graniczny - ale to temat na osobny post - bo ten już rozrósł się bardzo, a to jeszcze nie koniec trasy. 


Neogotyckie ogrodzenie folwarku
i gotyckie ogrodzenie kościoła 


 Na pomniku inskrypcja po niemiecku
"zatrzymaj się może pośród nas jest ten kogo kochałeś"
 Podobna widnieje na cmentarzu żołnierskim w Pilznie - aczkolwiek w całkiem innej formie (mam nadzieję ze tymczasowej) 

 I dość ciekawa tabliczka - przyznam że pierwszy raz taką widzę. 
Ciekawe kim była osoba tu pochowana?


Żołnierz niemiecki...



Przybytek - byłem zmuszony skorzystać - ekstremalne przeżycie.

Wracam na cmentarz bo  tam jeszcze jedna kwatera. o dwadzieścia cztery lata późniejsza.


Opuszczam Radłów - chciałem wysłać sobie karteczkę na pamiątkę - ale głupota z jednej a ideologia z drugiej spowodowały że tu także poczty nie ma... już nie ma...


W oddali sanktuarium Karoliny Kózki w Zabawie



Niedomicka Celulojza (kto czytał, lub oglądał "pamiatkę z celulozy" Newerlego to wie do czego ten błąd nawiązuje).  Zniszczona w ramach "restrukturyzacji"... 

Wzmiankowany wcześniej słup graniczny w Biskupicach Radłowskich - teraz tylko zajawka - więcej w osobnym materiale. 



I znów nad Dunajcem - nawet dosłownie nad...


Tarnów "Falklandy" Albo "Wichrowe wzgórza" z charakterystyczna "banią" to jest wieżą ciśnieniową wodociągów. 
Tam, mieszkała moja Marzenka za panieńskich swych czasów. 
W prostej linii to jakieś 10 km stąd. 


"Marcinka" Znaczy góra św Marcina z charakterystycznym przekaźnikiem. u jej stóp mieszkamy obecnie. W linii prostej jakieś 14/15 kilometrów.

Tuż za mostem kompleks dwóch cmentarzy żołnierskich po obu stronach drogi - jeden kryje wszystkich uczestników konfliktu, drugi tylko poległych z armii carskiej. 


Cmentarz żołnierski 258 Biskupice Radłowskie
Jak ktoś zaluka w podany lonk, to zobaczy ze jeszcze niedawno rosły tam drzewa - nie znam motywów ich wycięcia...


A po drugiej stronie drogi 


A tu rzut na oba cmentarze na raz...

powoli zaczynam być zmęczony - poranny chód został zastąpiony przez upalny skwar. skończyła mi się woda. Do tego już po pierwszej. 
jeszcze tylko ostatni punkt - cmentarz żołnierski w Niedomicach



Ma tu miejsce ciekawe zdarzenie. Wychodzę już z terenu pochówków - przyrdzewiała solidna metalowa brama ledwie dała się otworzyć - ale gdy ją zamknąłem... otwarła się sama. Uznałem to za zaproszenie. Głośno w kierunku cmentarza powiedziałem "To miło chłopaki z waszej strony,  i czuję się zaszczycony, ale myślę że jeszcze trochę czasu mi zostało, zresztą nawet gdybym umarł w tej chwili to i tak mnie tu nie pochowają, więc..." (zawieszam głos). Kolejny podmuch wiatru bramkę zamyka...
Przechodząca obok kobieta patrzy na mnie przerażona...

Patrzę na zegarek, z bólem uświadamiam sobie że 13,50 to nie jest "parę minut po pierwszej" ale praktycznie już druga, czyli zostało mi maks 45 minut czasu, bo muszę się jeszcze przebrać i warto by wziąć choćby króciutki prysznic. Rozpoczyna się moja jazda indywidualna na czas. W pędzie mijam Łęg Tarnowski, Bobrowniki wielkie, jadąc prosto odbijam z głównej drogi na Białą, a potem kawałek wałami i jestem już w Mościcach - 40 minut...   nie jest źle - przyjmuję zmianę, wpadam pod prysznic, zmieniam ciuchy (no może w ciut innej kolejności), te przepocone wieszam w przewiewie - o trzeciej gdy wyje syrena piszę raporty otwarcia i słucham radosnego strzelania pęcherzyków pary w czajniku - zaraz będzie kawusia...


7 comments:

ikroopka said...


Mama moja siadywala, dzieckiem bedac malym, Witosowi na kolanach, kiedy bywal u jej dziadka w domu, tak mi sie przypomnialo:)
A w Radłowie raz byłam, w czasach, kiedy nie zwiedzanie, a co innego mialam w glowie; juz nie raz obiecywalam sobie, tam wpasc.

Ania said...

Potęga roweru - my pieszo mielibyśmy trzy wycieczki,a tu za jednym wyjazdem tyle atrakcji!
Swoją drogą - ciekawa ta Twoja rodzina - wszyscy na "M". :)

INKA said...

Wzruszyłam się, gdy przeczytałam o żołnierzach poległych w obronie szkoły. Bezsensowna śmierć. Gdyby teraz, co nie daj Boże, wybuchła wojna, to było by chyba jeszcze gorzej niż w 39. Przez 25 lat wolności rozmontowali nam armię i znowu postawili na sojuszników, tarcze rakietowe itp. A w razie czego, to pospolite ruszenie i powtórka z września39...

Nomad said...

Takie bugi wynikają z tego, że czasami przy braku sygnału GPS "skacze" Nie wszystkie programy potrafią to uśrednić.

makroman said...

Ikroopko - Witos to ogólnie ludzki człowiek był ;-). Radłów to sympatyczna miejscowość, ale jechać tam specjalnie, to chyba możesz sobie odpuścić. Obecnie zresztą został "zeuropeizowany" czyli wybrukowali całe centrum. Szkołę (Pałac) pokazałem tylko z tej najkorzystniejszej strony - reszta jest bardzo zaniedbana, a stan parku woła o pomstę.

Aniu - na równinki wybieram rower - nawet nie o to chodzi by więcej zobaczyć, ale po prostu nie umiem po równinach chodzić i męczy mnie brak wzniesień. Zresztą akurat w tamten dzień była to jedyna sensowna opcja.

INKO - tego samego się obawiam. jak w latach trzydziestych mamy piękne odrodzenie patriotyzmu, masy ludzi w związkach strzeleckich, grupach rekonstrukcyjnych, harcerstwie... i państwo kompletnie nieprzygotowane do jakiejkolwiek wojny poza "misjami pokojowymi".

Nomadzie - wandermapa się praktycznie nie myliła - ale ostatnio nie działa, od dłuższego czasu nie mogłem zarzucić na serwer żadnej trasy, a teraz nawet bikermap (bo w sumie wycieczka była rowerowa, więc nie mogli by narzekać)się wyłożyła i wprawdzie rejestruje, ale na serwer nie wejdę.
ps. nie wiem nawet czy wandermapa to wciąż jeszcze obsługiwana aplikacja, bo do pobrania z oficjalnej strony jej już nie ma?

Mo. said...

Ale Ty fajne miejsca wynajdujesz, zupełnie mi nieznane. I świetnymi ścieżkami tam docierasz. Takie spacery śladami historii i ważnych wydarzeń, w swoim tylko towarzystwie, to musi być coś niesamowitego. I jeszcze do pracy zdążysz :).

makroman said...

Bo świat wkoło jest fajny, a ja go tylko pokazuję.
Ale czasem brak towarzystwa, samotne wędrówki to raczej mus niż wybór. Był czas że wędrowałem z hercerstwem, potem z ekipą PTTKowską... ale teraz praca, rodzina więc tak "wybywam" w teren żeby z innymi obowiązkami nie kolidowało. A przed pracą, bo w pracy mam 8 godzin siedzenia przed monitorami, wskaźnikami, rejestratorami, ampero,volto i megawatomierzami, przełącznikami, kluczami i jeszcze mnóstwem innego sprzętu, że akurat zmęczenie fizyczne pozwala mi lepiej koncentrować się na obowiązkach.